wtorek, 21 kwietnia 2015


pół tysiąca lat temu ówcześni Europejczycy
byli pewni że zamorskim centrum bogactwa światowego
będzie Ameryka Południowa skąd począwszy od 1545 r.
Hiszpanie przywozili na Stary Kontynent
nieprzebrane ilości srebra i złota -
w XVI wieku na całym świecie żyło znacznie mniej
niż pół miliarda ludzi a roczne dostawy kruszcu do Europy
miały wartość od 100 do nawet 150 mld dzisiejszych dolarów -
w bardzo zgrubnym przeszacowaniu byłby to efekt
porównywalny dziś z długoletnim wzrostem podaży
pieniądza o 1400–2000 mld dolarów rocznie -
efektem dostaw kruszców z Ameryki Płd.
była w XVI i XVII wieku tzw. "rewolucja cenowa"
w Europie Zachodniej na czym najgorzej
wyszła Hiszpania oraz Portugalia

obserwatorfinansowy.pl

chiński model gospodarczej liberalizacji jest bardziej
odpowiedni dla współczesnych państw rozwijających się
niż droga >>szybkiej liberalizacji<< którą zastosowano
w Europie Wschodniej i kilku państwach Ameryki Łacińskiej
(...) raczej dramatyczne przejście do gospodarki rynkowej
w Europie Wschodniej dowodzi że gdyby Chiny
przyjęły liberalizację w wydaniu Wielkiego Uderzenia (Big Bang)
to jest wielce prawdopodobne że ostatecznym rezultatem
byłby chaos i zamieszanie a być może nawet anarchia

forsal.pl

4,7 bln dolarów - ta kwota to równowartość
PKB Polski z ostatnich dziesięciu lat -
albo sześciokrotność całego budżetu NASA
od 1958 r. czyli od początku jej istnienia
to niemal sześćdziesiąt razy więcej niż wart jest
majątek Billa Gatesa najbogatszego człowieka na Ziemi -
można za nią wybudować 470 tysięcy kilometrów autostrad
albo postawić 3133 wieże takie jak Burj Khalifa w Dubaju
- najwyższy budynek na świecie -
gdyby zaś rozdać ją wszystkim mieszkańcom Ziemi
to każdy z nas otrzymałby 643 dolary
za taką zapomogę można kupić przyzwoity smartfon - telewizor
używany samochód albo żywić dziecko 
w Afryce Wschodniej przez 2,5 roku
co to więc za kwota? - kwota 4,7 bln dolarów to (...)
wartość wszystkich antykryzysowych programów
które (...) od 2008 r. uruchomił amerykański rząd -
pieniądze trafiały do zagrożonych banków i ubezpieczycieli
dużych koncernów motoryzacyjnych i firm
które eksperymentowały z zieloną energią -
finansowały ulgi podatkowe dla firm mających kłopoty
z wypłacalnością czy wykup "złych kredytów"
od półprywatnych instytucji hipotecznych

obserwatorfinansowy.pl

w 1956 r. noblista Robert Solow przewidywał że z biegiem czasu
kraje biedniejsze dorównają poziomem bogactwa krajom bogatszym
- ekonomista przewidywał że przyczyni się do tego m.in. przepływ kapitału -
inwestorzy z krajów bogatych będą lokować pieniądze w biedniejszych
gdzie jest problem z dostępem kapitału i stopa zwrotu jest wyższa
dodatkowo kraje uboższe będą w stanie szybko adaptować
wynalezione w krajach bogatszych technologie
a jednocześnie unikając ich błędów
dojdą do bogactwa szybką ścieżką
- tak się jednak nie stało -
między 1940 a 1990 r. mniej niż jednej trzeciej krajów
rozwijających się udawało się chociaż przez jeden rok
notować szybszy wzrost gospodarczy niż w krajach bogatych -
ten fenomen sprawił że w 1997 r. ekonomista
Banku Światowego Lant Pritchett uznał pogłębiającą się
przepaść między bogatymi a biednymi krajami za
"dominującą cechę współczesnej historii gospodarczej"
wtedy jednak nastąpiła dekada szybkiego rozwoju gospodarczego
której szczytem był wzrost chińskiego PKB o 14 proc. w 2007 r.
pomogło kilka czynników:
przede wszystkim miniona dekada była okresem niskich
stóp procentowych a więc łatwo dostępnego kapitału
gwałtowny rozwój Chin wywindował ceny surowców
do niespotykanych wcześniej poziomów
a to wszystko zostało ułatwione przez kulminację
w liberalizacji światowego handlu
czyli utworzenie Światowej Organizacji Handlu w 1995 r.
do tego zaszły zmiany w sposobach produkcji i transportu:
w latach 90. transport kontenerowy znacząco ułatwił i przyśpieszył
przemieszanie towarów a zaawansowana
elektronika i technologie sprawiły
że projektowało i wytwarzało się tak łatwo jak nigdy wcześniej

forsal.pl

w latach 1980 – 2000 zyski amerykańskiego sektora finansowego
wzrosły z 32 mld do prawie 200 mld dolarów w roku 2000 (...)
w tym samym czasie udział zysków sektora finansowego
w zyskach gospodarki urósł z 19 do 29 proc. -
jeszcze w 1983 r. Citibank - największy wówczas bank USA
miał aktywa warte ok. 3,2 proc. amerykańskiego PKB
dziś Bank of America to ok. 16 proc. dochodu narodowego USA
JP Morgan Chase waży jakieś 15 proc. - a Citigroup 13 proc.
(...) jeżeli poszerzyć finanse o blisko powiązane z nimi
sektory ubezpieczeń i nieruchomości to wyłania się
obraz jeszcze bardziej dojmujący
- i tak w 1970 r. udział finansów ubezpieczeń i nieruchomości
wynosił jakieś 35 proc. tej części amerykańskiego PKB
którą wyrabia tzw. branża produkująca a więc
przemysł - rolnictwo - budownictwo i transport razem wzięte
około 1990 r. ten wskaźnik doszedł do 50 proc. -
dziś wynosi ok. 90 proc.

forsal.pl